Wśród aktorów istnieje takie przeświadczenie, że jeśli chcesz więcej grać, to zaplanuj wakacje, ponieważ propozycje pojawiają się najczęściej wtedy, kiedy mamy już zajęte terminy na nasze własne życie i najlepiej jak ciężko jest je odwołać.
Opowiem Wam teraz kilka historii z mojego aktorskiego/prywatnego życia a wnioski dla siebie wyciągnijcie proszę sami.
Miałam zaplanowany wyjazd służbowy do Zakopanego z mojej dziennej pracy połączony z długo wyczekiwanym urlopem, oczywiście wszystko już zarezerwowane. Wtedy zadzwonili z propozycją nie do odrzucenia. Miałam zagrać świadka w jednym z seriali Patryka Vegi jeszcze kilka lat temu, najciekawsze było to, że moja postać istniała naprawdę. Wyjazd odwołałam i zabrałam się za research, oglądanie wywiadów itd. Były tez zaplanowane próby charakteryzacji, miałam mieć perukę. Ogólnie duża ekscytacja. Dzień przed zdjęciami otrzymuje telefon, że niestety zrezygnowano z mojej postaci, że jej wątek się nie pojawi. Traf chciał, że kilka miesięcy później przypadkiem włączyłam telewizor a tam scena z moją postacią grana przez starszą ode mnie aktorkę. Poczułam się oszukana. Produkcja miała świadomość, że musiałam zmienić plany i nawet nie miała odwagi powiedzieć mi prawdy.
Jadę na lotnisko na upragnione wakacje, już prawie dojeżdżam taksówką i odbieram telefon od reżyserki castingu jednego z najbardziej popularnych polskich seriali, czy mogę przyjechać jeszcze dziś na zdjęcia próbne do stalej roli w serialu, za kilka dni już zdjęcia. Słucham z otwartą buzią, oczy błyszczą, myślę jest w końcu nadeszła moja szansa. Nawet zaczęłam liczyć ile stracę za bilety lotnicze i hotel, dodam że leciałam wtedy z mężem, więc koszty podwójne…i moja odpowiedź brzmi: Bardzo mi przykro niestety nie jestem dyspozycyjna…mam nadzieję, że następnym razem się uda. I potem całe wakacje zastanawiasz się, czy dobrze zrobiłeś. Za jakiś czas miałam okazję brać udział w kolejnych zdjęciach próbnych do tego serialu, ale niestety nie wygrałam stałej roli. Od tego czasu zagrałam tak kilka razy mniejsze epizody.
Kolejne wakacje dostaje zaproszenie na casting do reklamy za dużo pieniędzy, ma być rano przed moim odlotem. Reżyser castingu uprzedzony, w kolejce 10 dziewczyn i oczywiście wszystkie się śpieszą pociągi, dzieci, plany zdjęciowe i inne zobowiązania. Kłótnia, która my iść pierwsza. Reżyser castingu i operator w zupełnym luzie, w ogóle się nie śpieszą, trzeba karty wydrukować… Ja drepcze w miejscu, mąż czeka na dole w taksówce, za żadne skarby nie chcę się spóźnić na ten samolot. Zagrałam wizytówka i pokazywanie emocji, reżyserka średnio zadowolona z mojego występu, ja po prostu chce jak najszybciej wyjść. Samopoczucie „po” do dupy, po prostu ciężko się ciągle rozrywać. Za kilka dni wracam do Warszawy samolotem. Po wylądowaniu 8 nieodebranych połączeń, agentka dzwoni, że wygrałam ten casting i muszę się stawić następnego dnia na przymiarki. Życie czasem też miło zaskakuje 🙂
Jestem nad upragnionym morzem, agentka pyta czy może zgłosić mnie do amerykańskiego serialu. Ja mówię, super i tak nic nigdy z tego nie wychodzi. Dostaje telefon czy mogę nagrać wizytówkę. Ok zamiast iść nad morze i się relaksować myślę jak to zrobić bez statywu i lampy, nie wzięłam ich, bo w końcu chciałam wypocząć. Dobra udało się z ręki chodząc po pokoju przodem do okna. Znów dzwonią chcą żebym nagrała scenę. Świetnie teraz nie mam takich ubrań, trzeba iść specjalnie na zakupy. Kolejny dzień mija na nauce tekstu po angielsku i jeszcze nauce rosyjskiego, dziękuje za pomoc moim koleżankom. Czy oni wiedzą, że ja nad to morze przyjechałam tylko na 2 dni 🙁 Cały wieczór znów nagrywamy, dobrze że mąż też jest aktorem, to może mi podegrać. W hotelu była jakaś mała lampka biurowa. 2 dni spędziłam w stresie i ekscytacji. Postanowiliśmy przedłużyć pobyt o 1 dzień, żeby w końcu odpocząć, tego dnia napisali, że mnie nie wybrali.
Ogólnie te sytuacje nauczyły mnie, że w naszej pracy nic nie da się zaplanować. I zawsze trzeba mieć ze sobą statyw i lampę 😉 Niemniej mam już tą świadomość, że moje plany, moje życie prywatne jest tak samo ważne jak życie zawodowe. Często na wakacje długo czekamy, odkładamy pieniądze i wypoczynek po prostu jest dla konieczny. Jak widzicie czy je odwołałam, czy nie, efekt był nieprzewidywalny. Dlatego ważne, żeby nie dać się zwariować i mimo wszystko stawiać na siebie!
A jakie Wy mieliście sytuacje wakacje kontra praca aktora?
Totalnie tak jest, ale myślę że nie tylko w pracy aktora. Jako konferansjer przeżywam dokładnie to samo – kiedy tylko zaplanuję coś prywatnie, pojawia się pięć zapytań. Podobnie jest zresztą z chodliwymi terminami. Najpierw bukują Cię gdzieś na drugim końcu Polski a potem ktoś inny proponuje pracę 3 km od domu w ten sam dzień…
Taki urok artystycznej pracy. Trzeba nauczyć się szybko przełykać „wielkie okazje” które przeszły koło nosa, i troszczyć o życie prywatne. Bez tego ciężko będzie żyć w pełni szczęśliwie.