Jak dziś myślałam o tym ćwiczeniu wydawało mi się, że sama je wymyśliłam. Ale prawda jest taka, że pierwszy pokazał mi je Lawrence Carmichel (reżyser scen walk, nauczyciel walk scenicznych i ruchu, aktor), ja jedynie przeniosłam je na warunki „uliczne”.
Ćwiczenie polega najpierw na wnikliwiej obserwacji jak porusza się dana osoba podczas chodu. Czy jak idzie bardziej obciąża prawą nogę, czy jest zgarbiona, co ją prowadzi – głowa, klatka, biodra, czy macha rękami, jakiej wielkości robi kroki itp itd. Następnie zaczynamy idąc naśladować jej ruch przerysowując jego charakterystyczne elementy. Mocniej machamy rękami, mocniej się garbimy, mocniej bujami się na boki, robiąc wszystko na 300%. Po 30 sekundach zmniejszamy intensywność chodu naszej wzorcowej osoby na 200%, potem 150%, aż dochodzimy do 100%, gdzie nasz chód idealnie odzwierciedla chód obserwowanej osoby.
Tak to wygląda podczas warsztatów w sali gimnastycznej, w życiu moglibyśmy narazić się na nieprzyjemności wykonując to ćwiczenie w miejscu publicznym 😉 Dlatego idąc ulicą, wybieramy jakąś osobę, która idzie w pewnej odległości przed nami. Obserwujemy jej chód i dodając po kolei kolejne elementy zaczynamy dopasowywać do niego swój chód. Robimy to w miarę możliwości naturalnie, płynnie, nigdy nie przekraczając 115%. Z boku co najwyżej będzie to wyglądać jakbyśmy dostali jakiejś kontuzji lub chodzili do piosenki, której słuchamy w głowie 😉
Budując postać i szukając jej fizyczności warto zacząć od obserwacji innych i następnie przekładać je na swoje ciało aż poczujemy się w tym nowym ruchu swobodnie.
Jeśli ćwiczenie Wam się podoba likujcie i udostępniajcie 🙂