W ramach eksperymentu i realizacji pewnego celu postanowiłam wziąć udział w planie zdjęciowym do nowego super serialu jako STATYSTKA. Jeszcze przed rozpoczęciem szkoły zdarzyło mi się zagrać w fabule jako statystka, po szkole raz jako epizodystka na kilka odcinków, ale tak naprawdę nadal statystka tylko z wyższą stawką. Niemniej w większości raczej obserwowałam statystów z daleka trzymając się moich aktorskich ról. Z reguły odpoczywali i czytali książkę, potem jedli obiad. Kierując się tym wyobrażeniem na plan zabrałam książkę, dobry humor i zero jedzenia. Zaczęło się od zbiórki o 5 rano na Chełmskiej, gdzie dobrano nam kostiumy, dodam że mało kto wyglądał w nich korzystnie. Potem pokój charakteryzacji, gdzie znajoma wizażystka mnie odesłała, żeby uchronić mnie przed czesaniem tą samą szczotką, co innych 50 osób i zmywania mojego ładnego makijażu, który wykonałam w domu.
Następnie czekaliśmy godzinę na transport na plan. Chciałam podjechać swoim autem, niestety nikt nie znał dokładnego adresu, gdzie jedziemy lub nie chciał mi powiedzieć… Tu zaczęły się pierwsze schody, czyli bardzo niemiły Pan, który miał opiekować się statystami na planie. Nie pozwoliłam zepsuć sobie humoru, chociaż przyznam, że lekki ból brzucha ze stresu już się wtedy pojawił a z nim pytanie po co ja to robię? Mój plan zakładał, że przyjadę jako statystka, następnie powiem komu trzeba, że jestem aktorką i może uda się zagrać epizod z tzw. rozbiegu i pracować ze znanym reżyserem.
Na miejscu czekały na nas zamiast jednej sceny plenerowej o 7 rano w temperaturze zero stopni w lekkich ubraniach jesiennych, aż 2 sceny, które kręciliśmy aż 4 godziny! Od razu przypomniałam sobie, jak na planie reklamy w podobnej sytuacji jeden asystent między ujęciami zakłada Ci puchową kurtkę a drugi podaje gorącą herbatę. Zapomnij! Jako statysta stoisz, trzęsiesz się w miejscu, akcja – idziesz i z powrotem na pozycję, zmiana ustawienia kamery Ty nadal stoisz i czekasz a prawdziwi aktorzy grzeją się w środku 🙁
Dzięki mojemu doświadczeniu udało mi się uratować małą grupkę statystów przed bezcelowym marznięciem, gdyż kazali grać nam nawet jak nie było nas widać w kadrze. Ehh… Oczywiście dalej obsuwa, obiad przesunięty. W końcu podali kasze, surówkę i gulasz, oczywiście bez dostępnej wersji wegetariańskiej, a co najlepsze nie starczyło dla wszystkich! Osoby, dla których zabrakło jedzenia czekały na posiłek jeszcze 2h. Generalnie jak przemarzniesz na dworze, potem nawet jak siedzisz w ciepłym jest Ci zimno, naprawdę do szpiku kości!
Potem było trochę więcej bezcelowego czekania, bo oczywiście mało kto mówi co, po co i dlaczego. Wszystko musisz meldować: idę do łazienki, idę na chwilę do auta, wróciłam już, idę po rekwizyt itd itd a potem stajecie pod ścianą i asystent drugiego planu sobie wybiera… Na mnie przez cały dzień wołali innym imieniem, bo Pani nie mogła zapamiętać.
W przerwie podjechałam po coś wege do jedzenia, bo po 8 godzinach na nogach, po jednej kanapce, tak były kanapki tylko z szynką, człowiek już po prostu nie ma siły. Wcześniej od drugiego opiekuna statystów się nasłuchałam, że wegetarianie są źli, molestowane kobiety złe, Patryk Vega super i oczywiście Pan, który to opowiadał najmądrzejszy. Co zrobić. Po powrocie z przerwy dostałam burę, że zamiast 3 minut nie było mnie 15 min, mimo że było to w trakcie trwania mojej przerwy 60 minutowej i nikt mnie nie potrzebował, nie szukał i koleżanka miała na mnie pełne namiary i byłam 3 minuty od planu. Wtedy już obudził się we mnie lew. Cały dzień byłam jak Pollyanna, uśmiechnięta, pomocna, pocieszałam innych statystów, pilnowałam rekwizytów, sama poprawiałam sobie makijaż, wiecznie proszę, dziękuję i to takie naprawdę szczere z serca, bo chciałam tam być, ale naprawdę bądźmy ludźmi i się szanujmy…
Usłyszałam teksty typu kto tu dla kogo pracuje, że jestem nieprofesjonalna, że nigdy więcej mnie nie zatrudni itp itd. Tu padł mój śmiech, bo ja z chamem też nie będę pracować. Biedny nie wiedział wcześniej, że jestem aktorką. To go trochę spłoszyło. Wyśmiał moją szkołę. Jak mówiłam o agencie w Nowym Jorku, odpowiedział chyba w Lądku Zdrój. A potem kazał sobie cytować, że niby kiedy był chamski. Więc opowiedziałam mu historię z rana, jak krzyczał, był niemiły i niekulturalny, osoby wokół to dogadywały, to się śmiały, a ja cóż chciałam mu pomóc zrozumieć, że nie musi tak być, że na planie może być miło…
Odeszłam z honorem, od tej pory zwracał się do mnie z imienia i nazwiska i poprawił swoje zachowanie, ale mnie kosztowało to prawie łzy…
Po 12 godzinach z widokiem na kilka nadgodzin bez żadnej umowy, za 60 zł za cały dzień, zmęczeni, głodni i niedocenieni statyści i ja odliczali minuty… Do tego czasu udało mi się grać w kilku scenach zaraz przy głównej obsadzie, weszłam też w interakcje z jedną bohaterką rozwijając tym samym moje statystowanie do epizody niemego. Cel osiągnięty, mogłoby się wydawać…
Gdy po kolejnej scenie 2,5h bez wody, wydostaliśmy się z planu, wszyscy spakowali się w 3 min, żeby powrócić na Chełmską. Ale tuż przed drzwiami nas zatrzymali! Brakowało jednych czarnych słuchawek z rekwizytów za 10 zł i wstrzymali 50 osób i kazali szukać… Nikt ich nie miał i czekaliśmy… Wyciągnęłam nawet 10 zł, żeby tylko już wrócić do domu, ale zaczęli mówić, że to chodzi o zasady, pilnowanie rekwizytów. Tylko kto jest za to odpowiedzialny, czy przypadkiem nie rekwizytor powinien wiedzieć komu co dał i od tej osoby to potem odebrać.
Jak już zrobiliśmy dwa kroki w kierunku wyjścia, nagle powiedzieli, że brakuje kurtki i znów czekamy aż się znajdzie… W tym momencie chciałam już taranować drzwi, to była moja 15 godzina na planie…. Do autokaru nie zmieścili się wszyscy, więc część nieszczęśników musiała jeszcze czekać.. Jedna starsza Pani się popłakała, bo na Chełmskiej zostawiła przypadkiem torebkę a odmówiono jej miejsca w autokarze, bo wcześniej nie jechała w pierwszej turze. Zabrałam ją ze sobą autem i jeszcze drugą starszą Panią.
Jak by to jeszcze nie było koszmarem. Kolejka do oddania kostiumów, bo ludzie tam swoje ubrania zostawili i w filmowych wyszli, czyli teraz pojedynczo przebierali się w garderobie.. Potem kolejka po umowy… A w niej zakazy publikowania zdjęć z planu, kary za naruszenia, zero wzmianki o nadgodzinach i co ciekawe umowa tylko w 1 kopii, którą zabiera agencja statystów.
Na pytanie o zmianie mojego statusu ze statysty na epizodystę odesłali mnie do szefa agencji, którego nie było a jego numeru telefonu nie mieli mi czasu podać… Wtedy już wyszłam, nie czekałam w kolejnej kolejce po 60 zł za te 15 godzin mojej pracy… Bo ja tu nie dlatego i ja już nie mieć siły, ja chcę być znów AKTORKĄ…