Spędziłam ostatnio 2 dni na planie, grając dramatyczną rolę co wiązało się z płaczem w co drugiej scenie. W szkole nie byłam jedną z aktorek, które chwaliły się, że płaczą na zawołanie, niemniej w ramach grania scen nie mam z tym kłopotu. I tak też było pierwszego dnia, duży płacz, mały płacz w każdym dublu. Kłopot zaczął się robić pod koniec drugiego dnia, kiedy pokłady łez zaczęły się wyczerpywać 😉
Co działa najlepiej na mnie?
Zgodnie z techniką aktorską The Method Acting bazuje często na swoich własnych bólach, podkładając je do danej sceny. Mam swoją listę takich tematów, które są dla mnie trudne z własnego życia: choroba, wspomnienia ze szpitala, śmierć dziadka, tęsknota za Babcią itp. Często młodzi aktorzy/dzieci tak grają, że reżyser każe im pomyśleć o tym przysłowiowym zdechłym chomiku 😉 Czyli grając scenę tuż przed lub w trakcie mogę się skupić na danym, trudnym temacie, jednocześnie prowadząc mini monolog wewnętrzny np. nie chcę znowu trafić do szpitala, dlaczego nie ma ze mną dziadka. Najlepiej wybrać jeden temat i się na nim skupić, jak nie działa – nie wzrusza nas, łzy nie napływają, zmieniamy spokojnie na następny.
Druga moja technika to zadawanie sobie wewnętrznie pytań. Dla mnie mocne jest szczególnie w relacjach damsko-męskich pytanie „Dlaczego on/ona mnie nie kocha?”.
Kolejna technika to widzenie w partnerze ze sceny kogoś bliskiego, który jest lub był dla nas ważny, czyli takie ala przeniesienie. Wyobrażam sobie, że to np. mój mąż tam leży i miał wypadek a nie dany aktor.
Ogólnie bardzo ważne przy graniu tego typu scen jest skupienie i skupienie na partnerze. W jednej scenie reżyser chciał, żebyśmy z aktorem całą scenę nie patrzyli na siebie. Dla mnie wydobycie łez w zerowym kontaktem z partnerem było praktycznie niemożliwe, bo bardzo dużo czerpię z wymiany energii z partnerem, kontaktu wzrokowego lub fizycznego.
Bardzo fajnie zadziałała na mnie też praca na celu. Graliśmy scenę rozstania i z moich ust padały słowy, że karzę odejść mojemu chłopakowi i się odwracam, ale wewnątrz powtarzałam sobie cały czas słowa „nie odchodź” i kiedy słyszałam, że jednak odchodzi i zamykają się za nim drzwi łzy leciały same…
Podsumowując jeśli macie kłopot ze scenami płaczu zapraszam do przygotowania listy Waszych „bolączek” i listy „ważnych dla Was osób”. Jeśli nic z tego nie zadziała, a w ogóle kiedyś w życiu płakaliście to ostatnie koło ratunkowe to sztuczny płacz 😀 To znaczy zaczynamy po prostu płakać, na początku brzmi to sztucznie, ale za chwilę ciało powoli powinno załapać i zacząć płakać naprawdę. Tak się ratowałam ostatniego dnia 😉
A teraz popularny środek wybierany często przez aktorów i charakteryzatorów, czyli mentol. Smarują pod okiem lub dmuchają nim w oko, intensywny zapach podrażnia oko, które zaczyna łzawić i ty dokładasz trochę mimiki i dźwięku 😉 Niemniej warto spróbować chociaż w jednym dublu wywołać płacz organicznie, inaczej czerwone oko może zostać z Wami na ok 30 min.
Oczywiście nie jestem za tym aby w każdej scenie płakać, docelowo chcemy, żeby to widz się wzruszył. Też nie musi być to zgodne z naszą postacią, musimy też sobie zaufać, jeśli nie czujemy tego to może znaczyć, że tak nie zareagowalibyśmy w tej sytuacji. Niemniej jeśli reżyser karze płakać, warto mieć w rękawie kilka sprawdzonych technik 😉
Czekam też na Wasze sposoby? Raz widziałam jak aktorka wąchała cebulę przed wejściem na casting ;D
Sposób o intensywnym myśleniu, że komuś z naszych bliskich wydarzyła się krzywda itd. jest dobry, ale co z zasadą, że przyciągamy do siebie to o czym myślimy?
Nie boisz się?
Bardzo dziękuję za to ciekawe pytanie, ja też wierzę w przyciąganie, ale myślę, że trzeba myśleć o czymś bardzo mocno i długo, żeby się zmaterializowało. Np. pomyśl, że chciałbyś mieć teraz różowego słonia w pokoju. Pomyślałeś? I mam nadzieję, że nie wylądował teraz u Ciebie w salonie 🙂 Ja np. często grając wyobrażam sobie mojego dziadka, który był dla mnie bardzo ważny, ale już nie żyje, więc nawiązując do Twoich obaw, myślę, że jest to bezpieczne rozwiązanie. Ważne, żeby stosować techniki aktorskie w zgodzie ze sobą, jeśli tej nie czujesz, to spróbuj po prostu innej przeze mnie zaproponowanej w tym artykule metody. Powodzenia! Ja teraz szukam pozytywnych, komediowych ról do grania 🙂