Jakieś 3 lata temu biegałam od castingu do castingu wyobrażając sobie, że pewnego dnia zdobędę przełomową rolę. Rzeczywistość okazała się być zgoła inna.
Nagła potrzeba w zebraniu dużej kwoty aby wesprzeć bliską osobę w potrzebie wyrwała mnie ze snu o wielkiej karierze aktorskiej szybko i brutalnie. Zaczęły się intensywne poszukiwania „prawdziwej” pracy. Po wielu nieudanych próbach zatrudnienia się jak najbliżej branży, krąg poszukiwań drastycznie się rozszerzał. Jak się mówi u nas na Ukrainie „język do Kijowa zaprowadzi”, tak w moim wypadku zaprowadził do lotnictwa. Pytając znajomych, prosząc o radę, o pomoc dowiedziałam się od koleżanki o rekrutacji w linii lotniczej. Z tysiącem wątpliwości wzięłam udział w procesie rekrutacji na stewardessą i… dostałam się! Nie wiedziałam czy to dobrze, czy źle i co przyniesie przyszłość. Wiedziałam tylko, że muszę dać z siebie wszystko by uzbierać potrzebną kwotę jak najszybciej.
Szkolenie dla stewardess okazało się być dużo trudniejsze niż sobie wyobrażałam. Sama praca również. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że za szerokim uśmiechem i miłą aparycją stewardessy kryje się ogrom wiedzy, jet lag i godziny spędzone na nogach. Nigdy nie marzyłam o pracy w chmurach, nie rozważałam jej też jako sposobu na zwiedzanie świata, moja doraźna potrzeba mówiła, że będzie to krótka przygoda. Wiele razy słyszałam od koleżanek, że przyszły tutaj na chwilę, a zostały na lata. Byłam pewna, że ja na długo nie zostanę…
Los jest jednak przewrotny.
Odkąd zaczęłam przygodę z lataniem w myślach pożegnałam się z telewizją, ponieważ nie miałam ani czasu ani siły by chodzić na przesłuchania. Wtedy pojawiała się informacja od pracodawcy o castingu do programu „No To Lecę” (leci na kanałach Travel Channel, TVN Style, TVN). Doświadczona tysiącami castingów sprzed latania, które często kończyły się na niczym nie miałam wielkich nadziei, ale postanowiłam jednak dać sobie szansę.
Jak ogromne było moje zaskoczenie, kiedy zostałam przyjęta do programu! Nagle mój nowy zawód nabrał więcej barw. Nagrywamy program od ponad roku i razem z widzami z ogromną niecierpliwością czekam na nowe odcinki 🙂
Przyznam się szczerze, moją największą obawą przed wejściem na pokład jako Cabin Crew była utrata kontaktu z graniem. Castingi bardzo trudno połączyć z lataniem. Z teatrem – absolutnie niemożliwe! Do tej pory nie wiem jak działa wszechświat i siła przyciągania, ale coś tam nad nami czuwa i nawet takie marzenia potrafi spełniać.
Po 2 latach latania, kiedy odpuściłam sobie walką o aktorstwo odebrałam telefon od agencji, z którą współpracuję od lat m.in. przy nagraniach głosowych w jęz. ukraińskim. Temat serialu był poruszony na luzie, że szukają kogoś takiego jak ja, czy byłabym potencjalnie zainteresowana. OCZYWIŚCIE byłam! 😀 …ale jeszcze nic nie wiadomo. Po jakimś czasie znowu telefon. Są zainteresowani moją kandydaturą, czy mogę stawić się na plan zdjęciowy? TAK! Akurat mam wolne tuż przed lotem z „No To Lecę” do New Delhi w Indiach. No to zapraszamy na plan. Uwierzę dopiero, jak zagram. :)) Zagrałam. I gram dalej. I znowu nie wiem, co przyniesie przyszłość. Na jak długo zagości Tatiana w serialu „Na Wspólnej”? Mam nadzieję, jak najdłużej. Ekipa serialu jest przesympatyczna!!! <3 Zawsze smuci mnie koniec dnia zdjęciowego, to jak koniec rotacji ze zgraną załogą. Oby jak najszybciej was znowu spotkać :*
OLHA BOSOVA – urodziła się we Lwowie, dzięki czemu doskonale opanowała 3 języki: ukraiński, polski i rosyjski. Absolwentka szkoły aktorskiej H. i J. Machulskich. Zadebiutowała na deskach Teatru Academia w Warszawie w spektaklu „Kanastra” w reżyserii Romana Woźniaka, jeszcze przed ukończeniem szkoły aktorskiej. Obecnie jest stewardessą znaną z programu „No To Lecę” (Travel Channel Polska, TVN Style, TVN) oraz z roli w serialu „Na Wspólnej”, gdzie wciela się w postać dziewczyny z Donbasu Tatianę.
fot. John Guillemin
Ulubiona stewardessa w No to lece 🙂
Brawo za naturalnosc, usmiech i poczucie humoru.