Zapewne stwierdzenie, że od dziecka lubiłam się wygłupiać lub rozmieszać ludzi nie wywoła rewolucji, ani nie zniszczy niczyjego światopoglądu, ale tak, to prawda. 🙂 To mnie od małego zawsze stawiano na stole albo kanapie na imprezach rodzinnych, abym opowiedziała jakiś wierszyk albo zaśpiewała piosenkę. A w późniejszych latach co cieszyło się większym zainteresowaniem niż wspomniana wcześniej działalność „artystyczna” opowiedziała jakiś kawał. Radość i uśmiech innych osób, mi samej sprawiały wiele szczęścia. Niestety nie zawsze było kolorowo – jako szkolny błazen i urwis często podpadałam nauczycielom lub osobom, z których w danym momencie robiłam sobie żarty 😉 Na szczęście większość kolegów i koleżanek (choć niektórzy dalej mają „focha”) szybko zrozumiała, że moje sarkastyczne docinki lub przedrzeźnianie innych to mój styl bycia. Często im bardziej kogoś lubiłam tym bardziej mogłam sobie pozwolić na naśmiewanie się z niego.
Chciałam i nadal chcę przede wszystkim rozwijać się w kierunku aktorskim. To tam podczas moich pierwszych warsztatów przekonałam się, że jestem w stanie jako postać, w którą się wcielam również rozśmieszyć zupełnie obce mi osoby. Wcześniej wydawało mi się, że to działa tylko wśród towarzystwa, które znam. Przygotowując się do egzaminów do szkół teatralnych, najszybciej i najłatwiej z oczywistych względów szła mi praca nad komediowymi tekstami. Najbardziej lubię przekazywać trudne i kontrowersyjne tematy w lekko żartobliwy sposób. To świetna metoda, aby prowizorycznie odciążyć widza od ciężaru zagadnienia i wzbudzić refleksję dopiero na sam koniec.
Skąd pomysł na stand-up? Jestem bardzo mało asertywna – łatwo namówić mnie zarówno na wyjście na piwo, jak i spróbowanie czegoś nowego. I tak oto, pod wpływem opinii jednej z moich przyjaciółek „widziałam wczoraj stand-uperkę „x” w telewizji, Ty byś była śmieszniejsza” postanowiłam sprawdzić swoje siły w tej jakże trudnej materii. Pomysł ten, nie był dla mnie odkryciem roku, bo już od dłuższego czasu zastanawiałam się – czy wszystkie śmieszne sytuacje, które przytrafiają mi się na co dzień były by również zabawne dla innych? Miałam nawet spisanych kilka zabawnych anegdot, jak bym kiedyś odważyła się to zrobić…
W końcu poszperałam trochę w internecie i znalazłam tak zwanego Open Mica w Warszawie – wydarzenie, w którym początkujący stand-uperzy, jak i stare wygi mogą przetestować nowy materiał albo jak to było w moim przypadku stanąć po raz pierwszy na scenie jako komik.
Dostałam swoje 10 minut i okazało się, że tekst, który wcześniej „przetestowałam” na mojej koleżance (ani razu się nie zaśmiała, dwa razy uniosły jej się kąciki ust) okazał się zabawny i wśród widowni wzbudził salwy śmiechu.
Jestem osobą, która dopiero raczkuje w tej dziedzinie i choć czasem nie wszystko układa się po mojej myśli, to i tak chciałabym się tym dalej zajmować, bo oprócz uśmiechu na twarzy bąbelka fajnie jest też wywołać salwę śmiechu wśród nieznanych mi osób 😀
Cykliczne Open Micy w Warszawie:
Local na Mokotowie
Klub CH25
Centralna Spółdzielnia Komediowa
Marlena Mysza – aktorka i stand-uperka. To osoba pełna energii oraz dużego dystansu do świata, jak i samej siebie. Z tego drugiego zrodziła się pasja do stand-upu. Jako komik działa od 2018 roku, w tym samym czasie w grudniu otrzymała nagrodę jury na koszalińskim festiwalu One Man Show. Na co dzień mieszka w Legionowie, choć częściej zobaczyć możemy ją w Warszawie, jak choćby podczas 3-dniowego Polskiego Festiwalu Stand-upu. Swój wolny czas spędza przede wszystkim aktywnie – uprawiając sztuki walki, biorąc udział w biegach przełajowych lub pływając na wakeboardzie.