Po raz trzeci wracam do tego samego serialu z rolą gościnną. Moje występy tam są oddzielone o 10, 5 lat i teraz. To był pierwszy serial w jakim miałam epizod. Pamiętam moje poddenerwowanie, ale też ogromne podekscytowanie. Zaraz po szkole, wybrana za zdjęć pełna… chciałam napisać wiary i nadziei, ale zostanę chyba przy określeniu, że byłam pełna.. Na szczęście znajomy aktor uprzedził mnie, żebym na plan na wszelki wypadek zabrała ze sobą kosmetyczkę, ponieważ dział makijażu ma czasem „problemy”. Więc ja taka młoda, uśmiechnięta, powtarzająca tekst siadam w make up busie a Pani mówi, że mnie nie umaluje… Ja lekko zdziwiona, ale i przerażona, bo nie ukrywajmy chciałabym ładnie wyglądać w tv, a Pani do mnie „że co ze mnie za aktorka, skoro nie umiem grać bez makijażu”. Poprosiłam chociaż o puder, to usłyszałem, że puder to już mi zrobią na planie. Możecie tylko sobie wyobrazić jaka była zestresowana, zupełnie nie tak to sobie wyobrażałam. Na szczęście miałam tą kosmetyczkę i po cichu się podmalowałam w wc (nie można tak robić bez zgody charakteryzacji, ale wtedy tego nie widziałam i byłam zdesperowana, one nie zauważyły, bo jak widać w ogóle je to nie obchodziło). Gdybym grała obłożnie chorą lub bezdomną lub kobietę w czasie wojny to rozumiem bez makijażu, ale recepcjonistki raczej mają wyglądać.. Na planie na szczęście się otrząsnęłam i zaczęłam przygotowania, lubię „wejść” w rolę i poznać miejsce pracy bohaterki, tak żeby czuć się jak u siebie za danym biurkiem. Koniec końców wszystko się udało i byłam zadowolona z efektu..
Wracając na ten sam plan z bardzo podobną rolą po 10 latach jestem już zupełnie inną aktorką. Na pewno starsza, ale też mądrzejsza. Obecnie miło zwracam uwagę, jeśli mój makijaż wymaga poprawki lub jeśli mam inną wizję stroju, czy postaci. Nie zawsze zostaje to uwzględnione ponieważ każdy serial ma też odgórne wytyczne i jeszcze dochodzi wizja reżysera na postać, ale dbam o siebie, o moje granice i to jak się prezentuje na ekranie. Chodzę też ze swoim tuszem do rzęs 😀 to ze względów higienicznych. Zmierzam do tego, że robię tak, żeby to mi było dobrze, oczywiście z poszanowaniem pracy innych. To wszystko dlatego, że to JA za chwilę stanę przed kamerą i muszę czuć się dobrze, żeby zagrać jak najlepiej. Nie będzie to możliwe, jeśli np. nie zdążę skorzystać z toalety, albo będzie chciało mi się pić, albo będę miała coś między zębami itd… Oczywiście pewnie byłoby to dużo łatwiejsze, gdybym grała główną rolę i była gwiazdą, wtedy dynamika się odwraca i to Ciebie ciągle dopytują czy czegoś nie potrzebujesz. Ale do tego czasu Ula dba o Ulę 🙂 I nawet jeśli nie zawsze się to udaje, bo nie wszyscy na planie są proludzcy lub empatyczni lub dobrze wychowani to mimo wszystko próbowałam, powiedziałam głośno. Nie ma nic gorszego jak wracasz do domu po planie, który okazał się koszmarem, a takie też się zdarzają i myślisz mogłam powiedzieć, że nie będę grała pod zimną wodą, mogłam zadzwonić do swojej agentki o wsparcie, mogłam poprosić o chusteczkę, mogłam poprosić o przerwę na toaletę itd.
Tym razem też przyszłam z pomysłem na swoją scenę i aktor, który mi partnerował powiedział, że z tym reżyserem to nie przejdzie. Chodziło mu chyba o to, że dany reżyser nie lubi jak aktorzy proponują, bo sam ma bardzo silną wizję sceny. Natomiast nie poddałam się, grałam swoje. Reżyser dał mi uwagę, żebym poszła w innym kierunku z emocją (bardziej stereotypowo), wyjaśniłam co gram.. Uśmiał się, powiedział nie, no i musiałam nieco zmienić kierunek. Niemniej nadal pod spodem miałam swój cel, po prostu realizowałam go w nieco innej energii. Zmierzam do tego, że trzeba próbować… Gdybym 10 lat temu dostała taką informację od kolegi na planie, pewnie po prostu zagrałabym to po literach i moje całe 2 zdania przepadły by w zapomnienie a ja wyszłabym z planu pusta. I tu znalazłam swoją odpowiedź do słowa „pełna”. Kiedyś byłam pełna nadziei i wiary, teraz jestem pełna doświadczeń, warsztatów, kursów, postaci i swojego życia, z którego mogę czerpać znów pojawiając się na planie. Trzymajcie kciuki, żeby moje 2 zdania dały mi kontynuację… 🙂